FOTOGALERIA
Prezydent Estonii, Toomas Hendrik Ilves, powiedział: „Estonia to postsocjalistyczny kraj skandynawski”. Niegdyś socjalistyczna radziecka republika, a teraz: „elektroniczne państwo bez granic”. Dostęp do internetu jest zagwarantowany obywatelom konstytucyjnie. Teraz jest to E-stonia, kraj niemal całkowicie zelektronizowany, a Tallin utrzymuje się w pierwszej 10-tce tzw. „inteligentnych miast”. Niemal w całym kraju dostępne jest darmowe wi-fi, włączając plaże i lasy. Estonia jest współkolebką skype’a. No i podobnie jak w krajach skandynawskich, obowiązuje prawo obywateli do korzystania z przyrody, a państwowe leśnictwo prowadzi darmowe campsites, wytyczone pola, na których można biwakować.
Estonia to trzeci etap naszej trasy „Via Baltica”. Estonia niesamowicie chwyciła nas za serca, a Tallin rzucił na kolana. Ma coś, co wbiło nam się kołkiem w serce ;). Estonia wyróżnia się zdecydowanie z krajów nadbałtyckich. Na pewno językiem!!! Ale i klimatem: „pachnie” Skandynawią. No i Bałtyk od strony Estonii chwycił nas za łeb!
Zobacz też: więcej wpisów o Estonii Via Baltica
Pierwszy znak po przekroczeniu granicy z Estonią. To był najczęściej spotykany znak ;).
Pärnu – letnia stolica Estonii. Taki tamtejszy Sopot.
W estońskich miasteczkach kilka razy spotkaliśmy się ze spalonymi lub nadpalonymi domami.
Pierwszy nocleg w Estonii. Okolice Kulli.
Okolice Kulli, rzut beretem od brzegu Bałtyku.
Matsiranna. 3 metry od plaży. Estońskie lasy państwowe prowadzą darmowe campsity, wytyczone pola, na których można się rozbić i rozpalić ognisko.
Na campsicie byliśmy tylko my i papuga. Papuga fajna, dopóki…
… dopóki nie zaczęła nam siadać na głowach. Owszem, fajny ciepły brzuszek, ale pazury plątały się we włosy i już nie było tak fajnie :).
Papuga dopadła wszystkich, ale szczególnie upodobała sobie czapkę :).
Układ jest prosty: Kaja gotuje…
… starzy zmywają ;).
Zapomnieliśmy o latarniach – też były :).
Gdzieś po drodze.
Keila Joa, 6 metrów wysokości.
WRESZCIE TALLIN!!!
Brama Viru, jedyna wprowadzająca do Starego Miasta.
I etap – Dolne Miasto. Tu mieszkali kupcy, rzemieślnicy, mieszczanie.
Plac ratuszowy, po naszemu: rynek 🙂
Ratusz z XIVw. Rzekomo najstarszy w Europie zachowany średniowieczny ratusz.
Z ratuszowej wieży.
Tzw. Zielony targ.
Uliczka Pikkjalg – „Długa nóżka” i jedna z dwóch bram wprowadzających do Górnego Miasta.
Sobór Aleksandra Newskiego, z XIX w., pozostałość po carskiej Rosji.
W 1980 roku w Moskwie odbyły się letnie igrzyska olimpijskie, a konkurencje żeglarskie rozegrano w Tallinie. To była ta olimpiada, którą zbojkotowało kilkadziesiąt krajów jako protest przeciw interwencji ZSRR w Afganistanie.
Rondo w centrum.
Nowe przeplata się ze starym.
Nowe wręcz wyrasta ze starego.
Park Narodowy Lahemaa – Zatoka Kasmu usiana największymi głazami.
Rejon jest nazywany „kamiennym polem”.
Nuda.
Takie zdjęcia mamy też z tajgi.
Słynny chrobotek reniferowy!
Park Lahemaa, półwysep Parispea, przylądek Purekkari. Nuda, znowu zajebisty nocleg i znowu zero ludzi.
Znowu najfajniejsze wieczorne klimaty.
Znowu landszafcik.
TAAAAAAKI widok z namiotu i taaaaki ranek!!!!
Nadal półwysep Parispea. Purekkari, najdalej wysunięty na północ przylądek Estonii, 1.5 km kamoli, głazów i dzikiej róży.
„Na krańcu świata”, czyli północna końcówka Estonii :).
Cicha zatoczka z nagrzaną wodą. Czekała właśnie na nas ;).
Rakvere. Trochę na południe od Bałtyku.
Duńska warownia z XIIIw w Rakvere.
Valaste Juga, najwyższy w Estonii i w tej części Europy wodospad, 30m. O tej porze roku ledwie ciurka, niestety.
Kto skoczył z klifu… W jedną stronę Rosja, w drugą Finlandia. Rozdarcie.
Zatoka Fińska. Lodowata.
Znowu klif…
Pierwszy nocleg nie nad Bałtykiem! Po lewej zejście nad jezioro Peipsi.
Peipsi to największe jezioro Estonii, jego środkiem wzdłuż przebiega granica z Rosją.
No w końcu cała rodzina! 🙂
Rodzinna głupawka ;). Jakby ktoś miał wątpliwości: to jest zdjęcie w podskoku 😉 Ale słabo robi się zdjęcia „w locie” na samowyzwalaczu.
To nadal jezioro!
Znów Bałtyk i ostatni taki nocleg w Estonii.
Żeby nie było: Zibi na wakacjach też trenuje!
O zachodzie…
Ostatnia kolacja przed powrotem do domu. Zresztą przed podróżą trzeba posiedzieć.