FOTOGALERIA
Po tygodniu dziczy w Kaukazie wpadliśmy w wir zwiedzania Gruzji. Gruzja jest doskonałym krajem do podróżowania. Krajowa komunikacja w postaci autobusów i marszrutek działa elegancko. Warto korzystać, bo są bardzo tanie. Przez tydzień kulaliśmy się tak w busach przy dźwiękach lokalnej muzyki. Ma to swój urok. A ostatni tydzień – sami sobie zazdrościmy – Toyota Land Cruiser i offroad, czyli zabawa dla wszystkich i wyszukiwanie co bardziej wertepiastych szutrów. Tak było! To znaczy było bardzo kulturalnie: monastyry, skalne miasta, twierdze, wodospady i kaniony, jaskinie, kuchnia regionalna oraz gruzińskie napoje różnej maści 😉 Lemoniady na przykład mam na myśli. Różne smaki.
Zobacz też: więcej zdjęć i wpisów o Gruzji
Po tygodniu dziczy w górach wracamy do Stepancmindy. Tu kwintesencja miejscowości: centralny plac z marszrutkami i busami, a nad wszystkim króluje Kazbek.
Czyli nadal góry. Majestatyczne 5033 m.
Oprócz Kazbeku nad miasteczkiem czuwa maleńki monastyr Cminda Sameba.
Kościółek pod wezwaniem Św. Trójcy leży na wysokości 2170 m. Jak dojechać, to tylko terenówką, jak dojść, to dość stromo.
XIV w. Dla Gruzinów to święte miejsce. W chwilach zagrożeń to tu przechowywano narodowe relikwie, między innymi krzyż świętej Nino, która przyczyniła się do przyjęcia chrześcijaństwa w Gruzji.
Powrót na Gruzińską Drogę Wojenną. Odwrót z gór.
Droga Wojenna jest główną trasą łączącą Kaukaz Południowy z Północnym, ma 208 km. Ciągnie z gruzińskiego Tbilisi do północnoosetyjskiego Władykaukazu.
Po drodze jest też bardzo fotogeniczna twierdza Ananuri z XVII wieku nad sztucznym Jeziorem Żinwalskim.
Kutaisi. Drugie pod względem wielkości miasto Gruzji i stolica Imeretii – niegdyś potężnego królestwa, teraz regionu.
Kutaisi jest siedzibą Parlamentu Gruzji. To znaczy na zdjęciu to nie parlament, informacja tak przy okazji.
Kutaisi jest bardzo pomieszanym miastem. Ma fajne, stare, klimatyczne kamienice, ale często przeplecione charakterystycznymi budynkami i blokami w radzieckim stylu.
Stare Miasto nocą żyje. Kutaisi jest jednym z najstarszych miast Gruzji. Już w III wieku przed naszą erą znali je Grecy.
W mitologii greckiej występuje jako Aia, miasto w Kolchidzie (dawna Gruzja), do którego wybrali się Argonauci po złote runo.
Charakterystyczny krzyż św. Nino z opuszczonymi ramionami stawiany jest w różnych dziwnych miejscach, nad uliczkami też.
Nie wiem, o co chodzi, pewnie reklama, ale ładnie wygląda 😉
Zbiorniki na wodę powszechnie są stawiane na dachach, nawet 10-piętrowych bloków, po czym woda rozprowadzana jest do mieszkań rurkami ciągnącymi się po elewacji budynków.
Kanion Okatse. Słynie bardziej z kładki, niż z widoków, bo raczej widzi się korony drzew i tylko miejscami przebija się białe dno potoku.
W necie piszą, że kanion ma do 100 metrów głębokości.
Widokowo jest raczej z miejsc typu “wychlidka”.
Z GoPro.
Wodospad Kinchkha. Zdaje sie, że najwyższy w Gruzji. Latem trochę ciurka, ale i tak niesie pyłem wodnym.
Jaskinia Prometeusza. Na początku jest dość standardowo…
… ale kolorów przybywa w głąb jaskini.
A teraz prawdziwe wakacje: Batumi. 3 dni byczenia nad morzem! Region: Adżaria.
W “Bezdrożach” napisali: “Swoim klimatem i architekturą przypomina bardziej stolicę jednej z karaibskich bananowych republik w połączeniu z Las Vegas niż centrum gruzińskiego regionu.” Rany! Ale ułańska fantazja!
Część nowoczesna przy nadmorskim pasażu. Batumi to podobno najbardziej prestiżowa lokalizacja i cenami nieruchomości pobija stolicę.
Wieża i fontanna czaczy. PODOBNO (nie było dane nam sprawdzić) codziennie lub w weekendy, lub tylko w sezonie (różnie mówią) z fontanny o godzinie 19.00 przez kilka minut leci czacza. Gruziński niezły bimber.
Stara część Batumi. Niskie kamieniczki, kolorowe balkoniki, sporo odnowionych uliczek.
Plac Europejski.
Batumi “z góry”, ze wzgórza Anuria (250 m).
Byliśmy, żeby nie było wątpliwości.
Jedna z bazarowych uliczek. Bazar w Batumi jest niesamowity i tani. Na pewno lepiej robić zakupy tu (np. przyprawy) niż w Tbilisi.
Kawa jest dobra w Gruzji. Wiele gatunków, nie wiadomo, co wybrać, więc trzeba polegać na opinii spotkanych przechodniów. Doradzono nam super!
Fryzjer obowiązkowy. Na 1 milimetr.
Gonio, kilkanaście kilometrów za Batumi, 4 od Turcji. Pusto na plaży 😉
Plaża kamienista, ale to pikuś. Woda ciepła!!!!
Dwa modele.
Drugie wzgórze to już Turcja.
Nasz nocny sklepik w Gonio.
W końcu Azja. Liście bananowca w towarzystwie kwiatu hibiskusa.
Passiflora, męczennica po naszemu.
W Gonio dostarczono nam brykę. No to się pakujemy.
Jedziemy krajową “Jedynką”, coś mało uczęszczaną jak na główną przelotówkę. Przerzucamy się do Achalciche. Tylko dlaczego 160 km mamy jechać 5 godzin?
No właśnie dlatego… Okręg Batumi szybko się skończył, asfalt też.
To nadal “Jedynka”. No ale pogadać trzeba 😉
Przejeżdżamy przez góry i przełęcze, bo w Gruzji inaczej nie ma.
Tak sobie właśnie jedziemy tą krajową “Jedynką” 😉
Poranek pod Achalciche. Region: Samcche-Dżawachetia.
Odnowiona Twierdza Rabati w Achalciche. Twierdza to XII wiek, meczet i budynki pałacowe – XVI w.
Ładnie tu, dość świeżo, sterylnie wręcz, taka odnowiona atrapa dawnej twierdzy. Zdania są podzielone, może jednak było zostawić ruiny.
Na tyłach twierdzy – góry. W Gruzji inaczej nie ma 🙂
Jeden z kościółków Achalciche.
Jako że Gruzja baraniną stoi, wełnę trza suszyć.
Monastyr Sapara z IX w. Trzy cerkwie – św. Saby najważniejsza z pięknymi freskami. Nad klasztorem – ruiny twierdzy.
Przeważnie w głównych i ważnych cerkwiach w Gruzji nie można robić zdjęć. Tu mała, boczna cerkiewka.
Lubię kopułki 😉
Gdzieś w drodze do twierdzy Chertwisi.
Twierdza Chertwisi na skalistym wzgórzu przy połączeniu rzek Mtkvari i Paravani.
Źródła podają, że budowę zamku rozpoczęto w II wieku przed naszą erą i że mury były świadkiem walk Aleksandra Macedońskiego.
Obecny kształt twierdzy to XII- XIV wiek.
Twierdza strzegła traktu handlowego do Armenii i Bizancjum.
Upał, twierdza “zaliczona”, czas na “domasznij kaniak” 😉
Jedziemy do Wardżii.
Chyba blisko.
Skalne miasto Wardżia w promieniach powoli zachodzącego słońca.
Miasto powstało w XII wieku jako twierdza wojskowa, ale królowa Tamar chwilę później ufundowała tu cerkiew i przemieniła wszystko w skalny klasztor.
Mieszkało tu w pewnym momencie nawet 2 tysiące mnichów, bo Wardżia była centrum religijno-kulturowym.
Zachowało się 250 komnat, sporo schodów, tuneli oraz cerkiew wykuta wewnątrz skały – standardowo nie można robić zdjęć.
To co widać to tylko 1/3 oryginału. 2/3 skały odłupało się na skutek trzęsienia ziemi w 1283 roku.
Tu wypatrzyliśmy łączkę na nocleg. Tu – czyli z widokiem na skalne miasto. Nad rzeką Mtkvari.
O, właśnie tu.
Mecz! Tu chłopaki łapią neta. Arka z… kimś tam. Wygrała 3:1.
Zajawka twierdzy Tmogwi.
Tmogwi. Twierdza uchodziła za nie do zdobycia. VIII/IX w. Ulegala kilkakrotnie zniszczeniom na skutek trzęsień ziemi. Szybko jednak była odbudowywana.
Wzniesiono ją na niedostępnym, stromym wzgórzu nad rzeką Mtkvari. Strzegła szlaku handlowego pomiędzy Gruzją i Azją Mniejszą.
Uwaga! Jedyne małżeńskie! Czyli łysy Rumcajs i ja 😉
Góry Samsarskie, tzw. wulkaniczny skansen z megalitycznymi wioskami oraz najwyższym szczytem Małego Kaukazu, Didi Abudi (3300 m).
I jeziora wulkaniczne. Sangamo.
Jezioro Parawani (największe) leży na wysokości 2073 m.
Te panie już znamy 😉 Przełażą z lewa na prawo i z prawa na lewo. Dobrze, jeśli przełażą, bo często leżą na środku drogi albo stoją i się gapią.
Pod granicą z Azerbejdżanem. Jakieś 20 km od Dawid Garedży.
Nie codziennie ma się takie fajne auto, więc fotografowaliśmy się z nim na potęgę.
No i fajnie pobrykać fajną bryką 😉
Jedziemy do Dawid Garedży, czyli na granicę z Azerbejdżanem.
I trochę brykamy poza drogami.
I lans na całego: bryka i my 😉
Ptaszek “czubaszek”.
Operacja słońca jakoś zażółciła pustynny krajobraz, chyba, że to aparat zgłupiał.
Monastyr Lawra. VI w. Jeden z kilku składających się na kompleks Dawid Garedża. Założony przez Dawida, jednego z Trzynastu Ojców, mnichów, którzy przybyli z Syrii krzewić w Gruzji chrześcijaństwo.
Cerkiew św. Mikołaja z XVII w.
Skalne miasto, mnisze cele i cerkwie z dobrze zachowanymi prastarymi freskami znajdują się po azerbejdżańskiej stronie.
To Azerbejdżan.
A to Gruzja.
Święte źródełko “Łzy Dawida” (właśnie Dawid Garedża), jedyne ujęcie wody w skalnym mieście.
Jedziemy dalej.
W stronę zieleni, winnic i owoców.
Kachetia – region winem płynący.
Signaghi. Piszą o nim, że to najmniejsze miasteczko Gruzji, najładniejsze miasteczko Gruzji i jeszcze, że to miasto zakochanych, bo ślub tu można wziąć o każdej porze dnia i nocy.
Miasteczko zbudowano w XVIII wieku na terenie dawnej twierdzy, wykorzystując jej mury obronne.
Cyprysy! Ulubione drzewa Zibiego 😉
MODLISZKA! Okazuje się, że Gruzja jest na tyle tropikalnym krajem, że można zostać zaatakowanym przez modliszkę. Ta uszkodziła nam jednego z naszych chłopaków. Nie wiem, co sobie myślała 😉
To takie miasteczko, do którego jak się wjeżdża, to się woła “Łał, jakie ładne”.
Wieża kościoła św. Jerzego z XIX wieku.
Jedna z bram i baszty w murze okalającym miasteczko.
Oprócz wina w Gruzji rośnie sporo fig i…
… granatów.
Tbilisi. Didube. Ważne miejsce. Jest tu targ i masa marszrutek odjeżdżających niemal we wszystkie strony Gruzji.
Przy Alei Rustawelego są zlokalizowane muzea, budynki rządowe, opera, czyli to główna i najważniejsza arteria Tbilisi.
Centrum Tbilisi to w większości zielone uliczki o niskiej, starej zabudowie. Drzewa dają dużo cienia, więc w upale dobrze się chodzi po mieście.
Stolica w zakamarkach.
Czurczchele, czyli orzechy na sznurku umoczone w syropie z winogron.
Lokalny fastfood.
Na Moście Pokoju.
Pałac Prezydencki i rzeka Mtkwari (naczej Kura).
Kolejka linowa spod cerkwii Matechi do twierdzy Narikala.
Twierdza Narikala.
Pomnik Matki Gruzji – Kartlis Deda.
Most Pokoju.
Widok na Abanotubani (słowo „abano” w języku gruzińskim oznacza łaźnię). Najstarsza część miasta.
Łaźnie są czynne do dziś.
To nie meczet. To fasada łaźni Czreli Abano – Pstrej Łaźni.
Meczet i nadal najstarsza część Tbilisi. Pierwszy meczet zbudowali Turcy w XVIII, potem go zburzono i postawiono w XIX wieku ten właśnie. To chyba jedyny meczet w Tbilisi?
Są w Tbilisi zrujnowane kamienice, ale nowoczesny sklepik z pepsi prosperuje w każdej dzielnicy.
Tbilisii nocą.
Mccheta – gruziński Wawel. Mccheta jest siedzibą najwyższych władz Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego.
Mccheta jest jednym z najstarszych miast Gruzji i pierwszą stolicą (od III wieku p.n.e. do V wieku n.e., jeszcze za czasów gruzińskiego Królestwa Iberi).
W 337 roku w Mcchecie proklamowano religię chrześcijańską jako religię państwową.
Monastyr Dżwari po drugiej stronie rzeki.
Zawsze była miejscem koronacji władców Gruzji oraz ich pochówków aż do XIX wieku.
W 2014 roku patriarcha Gruzji nadał Mcchecie tytuł “Świętego Miasta”.