FOTOGALERIA
Jak marznąć to tylko na Majorce! Baleary zimą. Wietrzne bardzo. Dość konkretny wiatr w trzech zestawach: z chmurami, deszczem lub słońcem. Średnio 16 stopni. No ale! Liście na drzewach i kwiaty w grudniu! Kwitnące kaktusy, pachnące cytrusy na drzewach, palmy falujące na wietrze i dojrzewające oliwki na górskich tarasach. Bajka.
Na Majorkę ściągnął nas brat i dzięki za takiego brata!
No to tak: mogliśmy ostentacyjnie i bezczelnie zignorować plażowo-kurortowy aspekt wyspy, co w grudniu nie było szczególnie trudnym wyzwaniem. Majorka pozamykana na 4 spusty, dzięki czemu było miło, kameralnie, przyjemnie.
Na zdjęciach głównie północna i zachodnia (mniej kurortowa) część wyspy. Kilka motywów morskich. Niemal z morza wypiętrza się Serra de Tramuntana, pasmo górskie, które pozwala delektować się wyspą z poziomu ponad tysiąca metrów nad plażami i morzem. Majorka od góry, a góry i morze w jednej linii horyzontu. Zdjęcia z gór są tutaj.
Zobacz też: więcej zdjęć i wpisów o Majorce
Podchodzimy do lądowania na Majorce. Najbardziej na północ wysunięty półwysep Formentor. Będziemy tam w wietrzny i pochmurny dzień.
Okolice Palma de Mallorca, stolicy wyspy. W Palmie też będziemy w wietrzny dzień.
Welcome to Spain!!! Pierwszy raz w Hiszpanii! Wieje!
Puerto de Soller w zatoce i Soller w kotlinie.
Puerto de Soller.
Czy widać, że wieje? Zabytkowy tramwaj kursujący między Soller a Puerto de Soller.
A to Soller. Miasteczko w kotlinie Vall de Soller, otoczone górami, gajami oliwnymi i sadami pomarańczowymi. Tu Placa de la Constitucio, a my mieszkaliśmy “za winklem”.
Barokowa Esglesia de Sant Bartomeu de Soller.
To zaczynamy 😉 Piękny słoneczny dzień w zestawie z silnym wiatrem.
Tak wyglądaliśmy na każdym “winklu”, na którym się zatrzymywaliśmy, bo morze przyciąga jak pierścień u Tolkiena 😉 Magia!
Fornalutx. Uważane za najładniejszą wioskę Hiszpanii.
Platany!
Zjeść pomarańcze prosto z drzewa… To nic, że psiary 🙂
Majorka… kwitnące agawy, juki, cytryny, pomarańcze i góry. To nam styka.
W Deia.
Między Deia a Valdemossa.
Tarasy oliwne są wszędzie. Powciskane na zboczach gór pomiędzy starymi kamiennymi miasteczkami.
Soczysta Burganvilla.
Valdemossa – jak to brat mawiał: “miejsce martyrologii Chopina”. Ktoś wymyślił, że zimna, mokra i wietrzna zima na Majorce pomoże Chopinowi w chorobie. Zdiagnozowano gruźlicę.
Zamieszkał z George Sand w zsekularyzowanym klasztorze kartuzów. Straszne tam mieli przeciągi.
Czekając na swój fortepian, Chopin komponował ze słuchu. W końcu dostał TO “majorkańskie” pianino.
Skomponował na przykład to. 24 preludia powstały na Majorce.
Zdziczałe kaki na patio.
Spadliśmy na wybrzeże. Nasza rodzinna ekipa.
Gdzieś w okolicy Banyalbufar.
Torre de Ses Animes, Wieża Duchów niedaleko Banyalbufar. XVI wiek.
Jedna z “pierścienia” wież poustawianych niegdyś wokół majorkańskiego wybrzeża. Była punktem obserwacyjnym, z którego wypatrywano wrogich statków.
Widok w stronę Estellencs.
Widok w stronę Banyalbufar.
Zapomniałam wspomnieć, że wieje, ale widać chyba po falach.
Podobna do naszej pienińskiej sosenki na Sokolicy ;). 🙂
Przyłapani 😉
Dalej w drodze.
Dość popularny element majorkańskich poboczy ;).
Przyjechaliśmy tu….
… gdzieś tu nad morze…
Wiecie, że jak są fale, to wieje…
Tu też wieje i niesie pyłem wodnym.
Jedziemy w górę.
Jezioro Cuber. Jeszcze tu wrócimy.
Na przełęczy Coll dels Reis (682 m).
Jedziemy 700 m w dół…
… serpentynką z Coll dels Reis do Sa Calobra.
Poziom 0. Sa Calobra.
Ujście kanionu Torrent de Pareis (kanion po prawej). Jest plaża, jest jeziorko, są skały.
6-cio kilomerowy kanion kończy się tu w wodzie, a na przeciwko niego jest kawałek małej plaży pomiędzy skalnymi ścianami:
Wiecie, że wieje…
To taka moc, która powoduje, że stoisz przykuty do plaży i gapisz się pól dnia…
… i nie możesz się ruszyć, nawet jak ci woda buty zalewa.
To jadziem dalej. Znów do góry.
Mirador Es Colomer. Klify półwyspu Formentor.
Cabo de Formentor.
A to mała Minorka.
Zatoka Badia de Pollença.
Jedziemy do Biniaraitx.
Z pomarańczowych sadów w Biniaraitx startujemy w góry.
Poszliśmy w góry, ale o tym w galerii zdjęć z Serra de Tramuntana.
Palma de Mallorca. Po lewej Pałac Królewski La Almudaina, po prawej katedra La Seu.
Święta w końcu!
Tradycyjne, ichnie…
Jak by to powiedzieć… w Palmie zawiało.
Do domu! Nasz easyJet – polecam!
Alpy!
Jak na nasz gust (tak na 99,999999…%): Matterhorn.