Stendörren nazywano „kamiennymi wrotami”, drzwiami prowadzącymi z burzliwego morza do wnętrza spokojnego archipelagu i odwrotnie: otwierającymi się od strony zacisznego archipelagu na rozhulane morze. Teraz jest to rezerwat przyrody. Niewielki, lecz niesamowicie malowniczy i urokliwy.
Stendörren składa się ze skalistych zatoczek i wysepek połączonych wiszącymi mostami. Jest skalistym wybrzeżem od strony lądu oraz archipelagiem od strony morza. W XIII wieku przechodził tędy fragment tzw. „Szlaku Waldemara” (króla duńskiego), głównego traktu żeglownego przez Bałtyk, prowadzącego z Utlangan w Blekinge, przez Sztokholm po Zatokę Fińską i Tallin. Ponieważ szlak wodny był tutaj bardzo wąski, trudny do przeciśnięcia się, więc i niebezpieczny. Zwłaszcza podczas silnych wiatrów. Dlatego postawiono tu karczmę, w której żeglarze mogli przeczekać złe warunki pogodowe.
Zobacz też: zdjęcia i więcej wpisów o Szwecji
Skały wybrzeża zbudowane są w większości z czerwonawych gnejsów, co nadaje delikatny kolor krajobrazowi. Cała okolica to standardowo robota lodowca. Naciski, uciski, topnienie, wypiętrzanie. Ten ostatni proces podobno trwa do dziś.
Rezerwat leży 100 km na południe od Sztokholmu. Można wejść do niego z kilku stron. Najbardziej atrakcyjna część z wiszącymi mostami znajduje się w okolicach miejscowości Studsvik. Tu trasa przechodzi pomiędzy wysepkami i zatoczkami. Jest też trasa poprowadzona okolicznymi pagórkami z wieżą widokową na archipelag. Z rezerwatu można w pełni korzystać: kąpać się, opalać, grillować, spacerować, żeglować, wędkować, a zimą jeździć na łyżwach. Rzecz nie do pomyślenia w polskich parkach i rezerwatach. Nie można jedynie nocować. Są toalety, kosze na śmieci, miejsca na ogniska zaopatrzone w drewno. To też nie do pomyślenia w Polsce. Jest czysto, a przyroda dzika.