FOTOGALERIA
Tien Szan zawsze leżał w sferze naszych marzeń, a że konsekwentnie marzenia spełniamy, to wreszcie poniosło nas do Azji Centralnej. “Niebiańskie Góry”, tak się tłumaczy nazwę Tien Szanu. Nie wiem, która idea przyświecała autorom, czy że wysokie szczyty sięgają nieba, czy są tak niebiańsko piękne, ale oba warianty jak najbardziej pasują. Góry są majestatyczne, wysokie, piękne, budzące respekt.
Tien Szan ciągnie się wzdłuż granic Kazachstanu, Kirgistanu, Uzbekistanu i Chin. Najbliższy sąsiad to Pamir. Najwyższy szczyt, Pik Pabieda, ma wysokość 7439 m i jest najtrudniejszym do zdobycia siedmiotysięcznikiem rosyjskiej „Śnieżnej Pantery”.
W niewielkiej części Tien Szanu mieliśmy zaszczyt być. W Zachodnim Tien Szanie – w paśmie Teskiej Alatał i w Północnym – Kyrgyzskij Alatał, w Parku Narodowym Ala Arcza.
Wrzesień 2018. Kirgistan. Wszystko szło „pod górę”. W górach trzeba pod górę, ale nam zaczęło się po prostu kaszanić. Miesiąc przed wyjazdem połowa ekipy uległa kontuzjom: naderwane więzadło kostki i pęknięta łąkotka w kolanie. Plany górskie były ambitne, ale ortopedia szybko je zweryfikowała. Zrezygnowaliśmy z dzikiego treku po wysokich przełęczach wokół lodowców na rzecz punktu kulminacyjnego – lodowcowego jeziora Ala Kol. Chłopacy dodatkowo zdobyli cztero-i-półtysięcznik. Niesamowicie cieszymy się z tego, co udało nam się zobaczyć.
Zobacz też: więcej o Kirgistanie
Po różnych przygodach transportowych docieramy w pasmo Tien Szanu Zachodniego: Teskiej Alatał. Dolina Karakol.
Panie i Panowie, oto nasza ekipa! Zwarta i gotowa. Mentalnie przygotowana na krótkie, acz gwałtowne burze – tak zapowiadały prognozy pogody.
Jakby tu rzec… Komitet powitalny? 🙂
Już po godzinie od startu przeszła nasza pierwsza burza i ponownie zrobiło się tak ładnie.
Zauważyliście te charakterystyczne świerki? Pod takimi szwendaliśmy się po Syberii jakieś 20 lat temu. Łezka w oku…
Gdzie się pasą konie…
Rozlewisko rzeki Karakol.
Stawiamy obóz 1. Wysokość: 2500 m.
Taki poranek.
Przekraczamy rzekę, by wejść w wąwóz Kurgak Tor.
Kurgak Tor zaczyna się gęstym, ciemnym lasem, na szczęście szybko można wybić się poza jego granicę.
Widok na dolinę Aju Tor.
Wyższe partie Kurgak Tor. To przed nami…
… a to za nami.
Wypłaszczenie “Sirota”. Wysokość: 2900 m.
Jest też sklepik z nieugiętą panią sklepową.
Drugie śniadanko. Lepioszka i zapasy z kraju.
Zawsze przemyci się jakieś “małżeńskie” 😉
Tam gdzieś idziemy.
Skały tej części Tien Szanu mają specyficzny połysk. W słońcu błyszczą jakby były oblodzone.
Świstaka ciężko upolować. Szybkie, zwinne zwierzaki. Ten chłopina na szczęście zamarł na dłuższy czas.
Wszystko fajnie, ale nad głowami zbierają się chmury. Zgodnie z prognozami pogody.
Burza złapała nas na półce pod przełęczą. Pioruny tłukły gdzieś w przełęcz. Póki co pada deszcz z gradem.
Ostatecznie sypnęło i śniegiem, a temperatura… wiecie, jak było – porywisty wiatr i nagłe zlodowacenie.
Obóz 2. Wysokość: 3400 m.
Jesteśmy na małym wypłaszczeniu przy wodospadzie.
Po godzinie jest już słonecznie 😉
Powolny zachód słońca.
Pobudka. Jest przyjemny, lodowaty poranek. Nie spać, zwiedzać!
100 metrów nad nami jest nasz cel – lodowcowe jezioro Ala Kol.
Wysokość: 3500 m. Już w pełnym słońcu.
Żeby udokumentować… Byliśmy!
Tylko u nas: Cygan na wysokości 3500 pławiący się w wysokogórskim, lodowcowym jeziorze, o temperaturze wody +7.
Taki zestaw – kółko do kąpieli i bałwan – też tylko u nas 😉
Nie wiem, co to za ptaszek, ale miał ogromną gromadę kumpli.
Nasz wodospad w pełnym słońcu. No ładny 🙂
Z jeziorka mieliśmy pójść przez przełęcz, ale kostka Kajki powiedziała “NIE”. Obieramy kierunek w dół.
Dlaczego rozbijamy obóz 3 o godzinie 14? Chmury widzicie. Nie słyszycie zbliżającej się burzy. Prognozy pogody jakoś nadzwyczajnie gorliwie się sprawdzały.
Tego popołudnia przeszły 2 burze. Po 14 i o 19.
Taki poranek przed wschodem słońca.
I taki o wschodzie.
Noc – standardowo – poniżej zera.
Jedyne ciepłe miejsce w okolicy: pasterska bania.
Czy skala trudniości dróg wspinaczkowych rośnie wraz z wysokością?
Dno doliny, jakieś 2400 m.
Przerzucamy się w Tien Szan Północny, pasmo Kyrgyskij Alatau i Park Narodowy Ala Archa.
W królestwo wiewiórek!
W lewo – dolina Ak Sai – tam poszli chłopacy. W prawo – dolina Ala Arcza – tam poszły dziewczyny.
Babska dolina: Ala Arcza. Bardzo przyjazna dla znękanej kostki i niewyraźnego kolana.
Yyyy… chyba jesień idzie?
Pisałam, że tu królestwo?
Dolina Ak Sai. Tu poszli chlopacy.
Rozbitoje sjerdce. 2380 m.
Ak Sai.
Koniec doliny Ak Sai i baza alpinistyczna.
Dawna wojskowa baza alpinistyczna Racek. 3200 m.
Lodowiec Ak Sai.
Chłopacy podchodzą na Pik Uczitiela. 6 rano.
Przełęcz pod Uczitielem. Granica 4000 przekroczona.
Szczyt tak blisko, ale na tej wysokości jeszcze daleko.
Męskie beztlenowe 😉 Uczitiel 4530 lub 4540 m (różnie mapy podają). Jedyne wejście na szczyt 13 września.
Zegarek pokazuje wysokość 4530 mnpm.
No to panoramka!
Schodzą do dziewczyn.