Rumunia

Rumunia to kraj pełen kontrastów. Każdy region ma swoje osobliwości, folklor, kolory, egzotykę. Bo leży za bardzo na północ albo za bardzo na wschód, bo najbardziej na zachód, albo na granicy czegoś. Bo był izolowany przez niedostępne góry albo na skutek wydarzeń historycznych. Bo gdzieś się przewalali Rzymianie, a gdzieś Turcy. Więc gdzieś są cerkwie, a gdzieś meczety. „Pachnie” Bałkanami, choć oficjalnie nie jest do tego kręgu zaliczany. Barwny kraj w środku Europy.


Zobacz też:  zdjęcia i więcej o Rumunii


Dookoła całej Rumunii - góry.

DROGI TO ELEMENT TUTEJSZEGO FOLKLORU

Jakość dróg jest, jaka jest i nic na to nie poradzimy. To jedna wielka niespodzianka. Kawałek doskonałej drogi kończy się niespodziewanie i przechodzi w wyboisty teren, coś co kiedyś było asfaltem, nierówny, z koleinami, z dziurami. Za moment znów pojawia się droga gładka jak pas startowy, nowiutka, jeszcze pachnąca świeżo położoną nawierzchnią. Dużo remontów i ostrzeżeń „Drum in lucru”. Lukrują te drogi, dlatego z roku na rok jest lepiej.

Drum in lucru. DACIE I FURMANKI

W oko rzucają się stare dacie. Królują obok wypasionych landroverów. Te stare-stare, klasyczne dacie. Te, co u nas w czasach głębokiej komuny były towarem z wyższej półki. W Rumunii nadal jest ich pełno i aż dziwne, że na wyboistych, dziurawych drogach nadal tak dobrze się trzymają. Ale są i stanowią specyficzny klimat na rumuńskich drogach.

Stare dacie przeplatają się z furmankami. Trudno powiedzieć, co starze a co młodsze.Obok starych daci i wypasionych landroverów po drogach kulają się furmanki. Wcale nie jest powiedziane, że tylko na wioskach. W całej Rumunii stanowią nieodłączny element drogi. Klasyczne drewniane furmanki, wozy drabiniaste lub inne odmiany bardziej lub mniej dopracowane. Konie mają charakterystyczne czerwone pompony przy uszach. Furmanki przewożą wszystko, co dusza zapragnie. Rozmiar i ciężar załadunku zdaje się nie mieć tu znaczenia. W czasie sianokosów są tak zarzucone sianem, że potrafią zająć całą szerokość szosy. Fart, jeśli na górze siana siedzi życzliwy rolnik i pokazuje, że można wyprzedzać. Na ogół siedzi. Nie da się ukryć, że furmanki, zwłaszcza te przeładowane, skutecznie spowalniają ruch drogowy. Trzeba uważać, bo Rumuni się średnio przejmują i wyprzedzają, nie widząc przed sobą drogi. Podobnie zresztą wyprzedzają ciężarówki na wąskich zakrętach w górach. Duży odsetek wypadków w Rumunii, to właśnie zderzenia czołowe.

NA WSI NIKT NIE GONI ZA CZASEM

Starsi państwo przesiadują na ławeczkach przed płotami swych chałupek, panie w kusych czarnych spódnicach na halkach, obowiązkowo w chustkach na głowach, panowie w kapelutkach z małym rondkiem. Nie gonią za czasem. Młodzi też trzymają się „starego”. Całymi rodzinami paradują w zwykłą niedzielę w ludowych strojach do cerkwi. Jak jest ślub, to państwo młodzi na furmankę i przy dźwiękach muzyki cały korowód weselny jedzie do knajpy. Jak pogrzeb, to trumna na furmankę i przy dźwiękach muzyki cały korowód żałobny jedzie na cmentarz.

Życie na wsi upływa na obserwacji życia na ulicy i wymianie lokalnych plotek.
Życie na wsi upływa na obserwacji życia na ulicy i wymianie lokalnych plotek.

Jadąc samochodem przez Rumunię, trudno nie zauważyć, że wioski ciągną się dłuuugim ogonem. To polityka Ceausescu. Wioski – te w dolinach – budowano wzdłuż dróg, by ludzie nie mogli nic ukryć. Żeby ludzie żyli na widoku, pod kontrolą.

CYGANIE, ROMOWIE

Nie można udawać, że nie ma tematu, bo jest. Niezależnie od regionu w oczy rzucają się Cyganie. Romowie. I to w różnych aspektach. Najbardziej zauważalni są ci żebrzący. Są też slumsy, całe wioski biedy. Są też „królowie” z błyszczącymi w słońcu srebrnymi pałacami. Są też Romowie żyjący jak reszta społeczeństwa, wtapiający się w tłum, choć to wbrew ich kulturze, tradycji, filozofii, mentalności. Bez względu na to, kogo się na swej drodze spotyka, trzeba pamiętać, że do tego kim stali się niektórzy Romowie i dlaczego żyją tak, a nie inaczej, przyczyniła się „cywilizacja”. Pozamykane granice uniemożliwiają prowadzenie koczowniczego trybu życia. Tak wygląda próba zniewolenia w karbach przepisów ludzi o bardzo silnym poczuciu wolności. Wszyscy daliśmy się zamknąć w kieracie pracy, domów, dobrych samochodów, a przecież nasi przodkowie niegdyś też wędrowali po całym kontynencie.

NASZA TRASA

Oradea –> Satu Mare –> Sapanta (Wesoły Cmentarz) –> Dolina Izy: Barszana, Rozavlea, Sieu, Bogdan Voda, Ieud –> Przełęcz Prisłop –> Borsza –> Bukowina: Sucevita, Rozavlea, Moldovira, Humorului –> Nowy Sołoniec –> Wąwóz Bicaz –> Sigiszoara –> Braszów –> Rasznów –> Bran –> Berca (wulkany błotne Paclele Mare) –> Konstanca –> Bukareszt –> Poienari –> Jezioro i tama Vidraru –> Trasa Transfogaraska –> Sybin –> Timiszoara.

MARAMURESZ

Malowniczy Maramuresz jest rzeczywiście malowniczy. Góry są tu dzikie. Karpaty Marmarowskie i Alpy Rodniańskie mają swój urok: skały, połoniny, urwiska, polodowcowe jeziorka, pasące się konie. Górskie wioski,  w dolinach cerkwie – co jedna to starsza. No i jeszcze wesoły cmentarz w Sapancie. Klimatycznie, malowniczo, a czas sobie tu stanął w miejscu i kpi z europejskiego pędu. O tym właśnie we wpisie Maramuresz.

Maramuresz.

BUKOWINA

Bukowina też jest malownicza. Może to i kolokwializm, ale ta północna Rumunia naprawdę potrafi zachwycić. Malowane klasztory to główny magnes. Wkomponowane w górski krajobraz monastyry przyciągają ściennymi malowidłami wewnątrz i na zewnątrz. O nich i o polskich wioskach we wpisie Bukowina.

Manastirea Suçevita (Bukowina), malowany klasztor z XVIw.

TRANSYLWANIA

Transylwania, czyli Siedmiogród, to średniowieczne, świetnie zachowane miasteczka i zamki. No i legenda Drakuli. Może wcześniej wampirza otoczka miała charakter bardziej ludowy, teraz – niestety to tania chińszczyzna. Ale o Władzie Palowniku i tutejszych osobliwościach warto poczytać tutaj.

Szigiszoara by night.

TRANSFOGARASZ z POIENARI I VIDRARU

Transfăgărășan, czyli Trasa Transfogaraska to jeden z kluczowych projektów Ceauşescu. Droga miała umożliwić szybki transport wojska przez Góry Fogaraskie w razie zagrożenia ze strony ZSRR. Zbudowali ją żołnierze w latach 1970–1974. Pochłonęła 40 ofiar śmiertelnych, miliardy lei i miliony kilogramów dynamitu. Obecnie Trasa Transfogaraska to droga DN7C, druga najwyżej położona droga w Rumunii. Przecina z północy na południe Góry Fogaraskie (najwyższe pasmo rumuńskich Karpat), wiedzie przez przełęcz o wysokości 2034 m, leżącą pomiędzy dwoma najwyższymi szczytami:  Moldoveanu i Negoiu. Łączy Transylwanię z Wołoszczyzną.  Konkuruje z Transalpiną, która jest wyżej położona (2145m). My wybraliśmy Transfogarasz, bo ma twierdzę Poienari i tamę na jeziorze Vidraru.

Początek trasy transfogaraskiej.Od strony południowej, na początku trasy leży zamek POIENARI – prawdziwa siedziba Włada Palownika. Został założony na początku XIII wieku przez pierwszych władców Wołoszczyzny, a w XV wieku przejęty, odbudowany i wzmocniony przez Palownika, który stworzył tu jedną ze swoich głównych fortec. Położenie zamku powodowało, że był bardzo trudny do zdobycia i zniszczenia. Nie przewidziano jednak możliwości obsunięcia ziemi. W 1888 roku część zamku zsunęła się do rzeki i to przesądziło o przyszłości twierdzy.

Poienari.Niedaleko Poienari znajduje się największe jezioro zaporowe Rumunii – LACUL VIDRARU. Zapora ma 166 metrów wysokości i robi wrażenie: z jednej strony widok na betonową przepaść, z drugiej na niewielkie ale sympatyczne jezioro.

Zapora na Lacul Vidaru (166m).Strona północna Trasy Transfogaraskiej to widoki na główną grań Fogaraszów. Na całej trasie znajduje się wiele wiaduktów i tuneli. I bardzo, bardzo dużo zakrętów, ostrych i stromych. Trasa jest zamknięta od +/- października do +/- kwietnia, w zależności od ilości zalegającego śniegu i oblodzenia.

Po drugiej stronie przełęczy.

BICAZ

Nasze największe rozczarowanie – nie przyrodniczo, tylko jak można sprofanować piękno natury – to Wąwóz Bicaz. Warto się nim przejechać, a może warto wybrać Wąwóz Turda? Nam po drodze był Bicaz. Wąwóz jest położony w górach Hamas (Munţii Hasmas), a najwyższe wzniesienie to Piatra Altarului 1147 m.

Słynny Wąwóz Bicaz (Cheile Bicazului). Wąwóz, kanion, przełom, różnie nazywany. Ma 6 km długości, nad sobą niemal 400-metrowe ściany i strome serpentyny. Jest jednym z najgłębszych w Europie. Zakrawa na cud natury, ale wiedzie nim przelotowa szosa łącząca Transylwanię z Mołdawią, więc oprócz tłumów turystów przeciskają się tu ciężarówki. To jest właśnie takie miejsce, gdzie należałoby założyć park krajobrazowy. Niestety nie ma jak się nim nacieszyć. W wąskim wąwozie najciekawsze i najbardziej spektakularne widokowo miejsca są zawalone tysiącami kramów z pamiątkami, setkami parkujących przy kramach samochodów, blokujących wszystko – przejazd przez wąwóz i dojście do kramów. No i masa ludzi, którzy zamiast podziwiać ściany nad sobą, grzebią się w tych kramach.

Bicaz.

WOŁOSZCZYZNA I  BŁOTNE WULKANY

Wołoszczyzna to kolejna historyczna kraina Rumunii. Nizina leży pomiędzy Karpatami a Dunajem. Znajduje się tu najaktywniejszy sejsmicznie region w Rumunii – Vrancea, epicentrum całkiem licznych trzęsień ziemi. Sejsmiczność „podkręca” położenie u podnóża wciąż wypiętrzającego się łuku Karpat. To tu najczęściej znajduje się epicentrum występujących co kilkadzieścia lat trzęsień ziemi. Także tego olbrzymiego (7,4 w skali Richtera), z 1977 roku, które rozłożyło na łopatki część Bukaresztu, pochłonęło ponad półtora tysiąca ofiar.

Jak region sejsmiczny, to i są wulkany. Co prawda błotne, ale osobliwość niezbyt często spotykana na świecie. W Górach Buzau znajdują się rezerwaty z błotnymi wulkanami „Vulcanii Noroiosi”: PACLELE MARE i Paclele Mici. My wybraliśmy ten pierwszy.

Taki ładny, klasyczny błotny wulkanik.

A wulkany się błocą i błocą.Wulkany błotne powstają, kiedy gaz ziemny wydobywa się z głębokich pokładów pod ziemią, przechodząc przez gliniastą glebę napotyka wody gruntowe i wypycha tę mieszankę wody z gliną ku powierzchni. W ten sposób formują się charakterystyczne gliniaste stożki lub wręcz niewielkie kaldery wypełnione kipiącym błotem.

Błotne wulkany przyjmują różne kształty, ale w każdym coś się dzieje i każdy coś z siebie wypluwa.

Mają swoją błotną "lawę".Do wulkanów najlepiej dojechać przez Bercę i Policiori (20 km od Buzau). Przy wejściu do parku pobierana jest symboliczna opłata, ale tylko w ograniczonych godzinach. Oficjalnie w i wokół parku nie można rozbijać namiotów, przy wejściu jest knajpa, które oferuje nocleg.